Oprócz rozrywki istnieje także inny, polityczny aspekt opolskiego festiwalu i nie powinniśmy go bagatelizować.

 Festiwal polskiej piosenki w Opolu to nie tylko wydarzenie kulturalne, to także wydarzenie o istotnej randze politycznej – pamiętajmy, że Opole wróciło do Polski w 1945r. – Właśnie w takim aspekcie należy czytać to, co dzisiaj dzieje się z tym festiwalem – a stoi za tym antypolska żydowska V kolumna PO-PiS z całą resztą koncesjonowanych żydowskich tworów.
To był festiwal polskiej – podkreślam polskiej – piosenki odbywający się w mieście, które wróciło z Rzeszy niemieckiej do macierzy – do Polski.

Od czasu pamiętnej „mszy pojednania” polsko-niemieckiego w Krzyżowej (woj. dolnośląskie) w 1989r., któremu to pojednaniu patronował Kościół, a osobiście bp opolski, A.Nossol, rozpoczął się proces uporczywego przywracania śladów niemieckiego panowania na polskich Ziemiach Odzyskanych. Proces ten, o czym winniśmy pamiętać, ma wsparcie opolskiej kurii żydo-katolickiego Kościoła, co jest logiczną konsekwencją nieuznawania polskości naszych ziem zachodnich przez Kościół aż do 1972r.

Wymownym przykładem niech będzie fakt, że Rada Miasta Opola na wniosek poprzedniego prezydenta Opola, R.Zembaczyńskiego (uczestniczył w szkoleniach w USA i we Francji) na ostatniej sesji w 2009r. uchwaliła zgodę na odrestaurowanie pomnika postawionego w 1933 roku (po dojściu do władzy Hitlera) ku chwale „bohaterów” Gosławic – żołnierzy armii pruskiej 1914-18.



W 1933 roku powstał w Gosławicach pomnik, który teraz będzie odrestaurowany. Przed 1933r. podjęto próbę otwarcia pierwszej polskiej szkoły w tej wsi. Na skutek wyjątkowego niemieckiego terroru nikt do niej się nie zgłosił. Dziękujmy dziś tym niemieckim bohaterom, którzy w dwudziestoleciu międzywojennym o pomniku z żelaznym krzyżem pamiętali, ale o polskiej mniejszości już niekoniecznie. Podziękujmy także władzom samorządowym IIIŻydo-RP i władzom Kościoła, dla których polski interes nie istnieje.

 

 Oczywiście muzyka rozrywkowa nie należy do kultury wysokiej, jednak przyznajmy uczciwie (pomijając nawet cenzurę PRL – zresztą cenzura w IIIŻydo-RP, choć nie formalna, jest o wiele bardziej restrykcyjna i wymierzona przeciw interesom polskim), że zarówno poziom muzyczny oraz poziom tekstów piosenek stał w PRL na zdecydowanie wyższym poziomie niż dzisiaj w IIIŻydo-RP.
Niestety, jest faktem, że od połowy lat 1980 poziom tego festiwalu systematycznie się obniżał. Jest to jednak zjawisko bardziej ogólne. Obserwujemy obniżanie poziomu masowej kultury na całym Zachodzie, a swoistą cezurą tego procesu stała się tzw. europejska wiosna 1968r. – i jest to celowe działanie żydowskiej międzynarodówki. Międzynarodowy Żyd wyeliminował nawet swoich wybitnych artystów (np. B.Streisand).


Jak patrzeć na zachowania artystów?

Wielu kieruje się tutaj politycznym fundamentalizmem, jedni negatywnie oceniają zaangażowanie artystów po stronie syjonistycznej PO, KOD, itp., drudzy identycznie odnoszą się do artystów zaangażowanych po stronie syjonistycznego PiS. A przecież każda z tych postaw jest błędna i szkodliwa.

W czasach PRL, w latach 1970. pojawił się tekst żydowskiego redaktora „Polityki”, M.F.Rakowskiego, pt. „Dobry fachowiec, ale bezpartyjny” -? Nawet pryncypialna PZPR odeszła od politycznego fundamentalizmu i pozwalała piastować kierownicze funkcje w gospodarce bezpartyjnym Polakom. Podobnie winniśmy traktować naszych artystów, od których oczekujemy przede wszystkim prezentacji ich twórczości na przyzwoitym poziomie, natomiast ich polityczne preferencje są mniej istotne.

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że Międzynarodowy Żyd wykorzystuje masową kulturę, jej twórców, do lansowania pożądanych przez niego, postaw i treści mających degenerować społeczeństwo. Nie zapominajmy, że twórcy, artyści, którzy nie zechcą się temu podporządkować nie zaistnieją na rynku i w społecznym odbiorze. Artysta nie może istnieć bez publiczności – stąd siłą rzeczy jest wiele prawdy w powiedzeniu: „artyści to prostytutki” – cóż, taki zawód – (?). Bądźmy zatem dla nich nie tyle bardziej wyrozumiali, co tolerancyjni. Co nie przeszkadza, że mamy prawo żądać od nich występów, czyli sprzedaży ich produkcji, za którą płacimy – płacimy nie mało.


Na czym polega indoktrynacja z użyciem artystów?

Lubiany aktor, czy piosenkarz – chodzi o artystyczne profesje najbardziej popularne -, przeważnie wyróżniający się rzemieślnik w swoim zawodzie, profesjonalista, który deklaruje sympatie polityczne po stronie jakiejś partii, jednocześnie tworzy sugestię dla wielbicieli swojego talentu: popierajcie tych co ja.

Właśnie taki mechanizm indoktrynacyjny stosują żydowskie reżimy i żydowskie media – i niestety, mechanizm, choć prostacki, jest niezwykle skuteczny. Skuteczność zawdzięcza politycznej niewiedzy oraz zniszczeniu narodowej świadomości u znakomitej większości Polaków. Zarówno artysta, mimo, iż w swoim zawodzie wybitny, jak i jego sympatycy, w dziedzinie polityki prezentują poziom przedszkolny.

 
Dariusz Kosiur